wtorek, 25 lutego 2014

2.Zawrotna gra losu

 You Make Me Believe 

Justin właśnie ubierał swoją kurtkę . Mówiąc szczerze to był najlepszy seks w całym moim życiu . Najchętniej bym to ciągnęła w nieskończoność . Jednak jak to w pracy bywa wszystko się kończy . Justin do mnie podszedł nie wiedziałam co jeszcze chce zrobić do puki nie złączył naszych ust w jedną całość . 

-Byłaś genialna - pokazał rząd swoich białych zębów . Wsunął na nos czarne okulary . Wstałam z łóżka ciągnąc za sobą prześcieradło . Przecież i tak nie było tu potrzebne . Owinęłam je wokół mojej nagości . Jedną ręka trzymałam materiał żeby tylko mi nie upadł , a drugą zbierałam moje skąpe okrycie . 

-Nie przyzwyczajaj się - lekko go odsunęłam gdyż stał mi na drodze do drzwi . Złapałam za klamkę . Nie było mi dane wyjść z pokoju . Chwycił mnie za ramie i obrócił w swoją stronę . Dosunął mnie do ściany dokładnie jak pół godziny temu . Może chce powtórzyć to co się tu działo ?! - mówiła moją podświadomość. Jednak on nachylił mi się na uchem 

-Ohh . Jeszcze mnie nie znasz - powiedział swoim męskim głosem jednak było w innym coś innego bym delikatny jak na swój sposób może tylko dlatego że szeptał mi do ucha . Popatrzyłam się na niego na co on do mnie mrugnął . Złapał za klamkę i wyszedł z pokoju . Rozejrzałam się do okoła . Po chwili się ocknęłam . Nie rozumiem jak on to robi . Wybiegłam z pokoju prowadząc rozmowę z moją podświadomością . Stanęłam na środku korytarza . Przymrużyłam oczy i zauważyłam jakąś postać . Tak to Justin !! Byłam cała w promykach że zdążyłam przed tym jak miał wyjść . Zanim bym do niego podbiegła pewnie już by był na dworze . 

-Justin ! - krzyknęłam w nadziei że się obróci . I to zrobił . Podeszłam do niego , co nie było łatwe bo długi materiał ciągnący się za mną tylko mnie spowalniał i jeszcze do tego podchodził mi pod nogi , więc w każdej chwili mogłam się wywrócić i zrobić z siebie ofermę .Kiedy w końcu udało mi się do niego dojść uśmiechnęłam się .Szczerze mówiąc w tym pół mroku wyglądał bardzo seksownie . Jego tęczówki były jeszcze bardziej brązowe niż w świetle . 

-Przyjdziesz jutro ? -wyszeptałam patrząc w dół . Nie chciałam pokazać że w jakiejś tam części mnie zależało mi na nim . Chola ! Chola ! Stop Madison co ty ogólnie pieprzysz zależy ci na nim . To niedorzeczne! 

-A chcesz tego ? - wymamrotał z gulą w gardle . W tej chwili wolałabym zapaść się pod ziemie . Żadne z nas nic więcej nie wydusiło . Podniosłam głowę i znów na niego popatrzałam . Stał tam i czekał na moją odpowiedź jednak ja nie chciałam już nic mówić . Justin był rozluźniony w przeciwieństwie do mnie . Ja stałam tam cała spięta . 

-Więc ... - w końcu cisze między nami przerwał Justin.

-Hyy - wypuściłam powietrze i obróciłam się do niego tyłem -Tak . Chce. - wydusiłam z siebie . Poczułem na sobie dwie ciepłe ręce . Obróciłam lekko głowę . Podniosłam brew z zdziwienia  

-Więc ... - to nie było zbyt dobre bo trzymał mnie w niepewności, która była tutaj niepotrzebna . - Okej spróbuje tutaj jutro przyjechać - szturchnął nosem moją szyje wypuszczając mnie z uścisku . Z chęcią bym złapała jego ręce i od nowa zaplątała wokół mnie . W jego uścisku czułam się jakoś inaczej niż z każdym uściskiem . Z klientami uprawiałam seks z niechęcią , a z Justinem to było coś innego . Zrobiłam to bo chciałam . W tym momencie w którym zabrał swoje ręce poczułam się jak prawdziwa szmata , którą tak na prawdę byłam . Teraz wolałabym cofnąć się w czasie i mieć jakąś normalną prace taką jak kasjerka albo sprzedawczyni w sex-shopie . Obróciłam się w stronę Justina , który był już prawię przy wyjściu . Chyba dzisiaj się czegoś nawdychałam bo znów ruszyłam w jego kierunku . Z chęcią bym go zabrała do swojego mieszkania i kazała zostać tam na wieczność . Choć wątpię że chciałby mieszkać w mieszkaniu z trzema pokojami , salonem , kuchnią i łazienką do tego na Bronxie . Złapałam jego ramię . 

-Czyli przyjdziesz ? - pewnie teraz brzmiałam jak jakaś desperatka , no ale cóż . Popatrzałam w jego piwne oczu . Mogła bym się gapić na nie wieczność . Justin uśmiechnął się do mnie po czym sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki i wyciągnął jakąś kopertę . Podniosłam obie brwi i wpatrywałam się w Justina stojącego na przeciwko mnie . Wyciągnął moją rękę ku niemu i położył na niej kopertę. 

-To dla ciebie.-pokazał znów na tą samą kopertę . -Należy Ci się . - uśmiechnął się w dobrym geście . 

-Ale ... ale - nie zdążyłam dokończyć bo położył mi palec na ustach . Pewnie za dużo gadasz - Odezwał się głos w mojej głowie . Prawdę mówiąc coraz częściej to robił . 

-Kotku . Po prostu to weź .- puścił mi oczko i wsunął na nos swoje ciemne okulary i wyszedł z budynku . Kiedy otworzył drzwi zimny wiatr Manhattanu otulił moje nagie ciało . Stałam tak w bez ruchu przesz jakiś czas patrząc się w odbijające się drzwi . Po paru uderzeniach stanęły w miejscu , a ja wróciłam do teraźniejszości . Wypuściłam głośno powietrze . Podciągnęłam lekko materiał i poszłam w stronę mojej garderoby. Mój wzrok nie schodził z pozostawionej na mojej dłoni kopercie. Byłam ciekawa ile tam jest pieniędzy . To znaczy nie chodziło mi tylko o nie , ale rachunki same się nie zapłacą . Otworzyłam drzwi od mojej garderoby. Nie było to dużo pomieszczenie ale też nie za małe . Miało czerwone a raczej bordowe ściany w tym jedną czarną . Po prawej stronie stał wieszak na kółkach nie wiem jak inaczej go opisać . W pomieszczeniu był czerwone dywany . Które był naprawdę miękkie . Była tam też czerwona kanapa , bo jak by inaczej , stał też stolik i toaletka oraz były tu jeszcze jedne drzwi , które prowadziły do toalety .  Ubrałam moje ciuchy i wyszłam . Chciałam jak najszybciej być w domu i iść spać choć wątpię że zasnę po tym wszystkim. Zamknęłam drzwi od mojej garderoby na klucz i poszłam w kierunku recepcji . Oddałam kluczyk Marcusowi  . Wyszłam z budynku , którego nazywałam "moją pracą" i poszłam w kierunku metra bo jakoś musiałam dojechać do domu , a na Bronx było za daleko żeby iść na piechotę . Na zewnątrz było zimno a ja tylko marzyłam o tym żeby być już w domu i otulić się w ciepły kocyk i wypić gorącą herbatę .  Szłam tak po ulicach Manhattanu , chociaż było późno to to miejsce nadal tętniło życiem. Obok sklepów monopolowych stały panie z torbami plotkując na tematy typu : moja-sąsiadka-ma-nowego-faceta . Na tej dzielnicy było dużo barów . Tego akurat w tym miejscu nienawidziłam .  Facet idzie się nachlać a potem wraca do domu i krzyczy na żonę i dzieci . Tak zawsze przedstawiałam sobie sceny kiedy członek rodziny "samiec alfa" wraca do domu pod wpływem alkoholu . Wzdrygnęłam się na samą myśl że mój ojciec mógł by być codziennie zachlany w trupy. Nigdy nie chce mieć takiego męża ! Przechodziłam akurat obok baru "Billy's" . Nie lubiłam tego miejsca , a raczej facetów którzy w nim przebywali . Akurat dzisiaj musiałam obok niego przejść bo inaczej nie dotrę do metra. Nie zwracałam uwagi na grupkę facetów obok wejścia do baru , szłam przed siebie skupiając wzrok w chodnik . 

-Ej śliczna ! - ktoś gwizdnął w moją stronę lecz nie zwróciłam na to uwagi szłam dalej . -Ohh a mieliśmy nadzieje że nam potańczysz ! - zaśmiała się grupka osób na co się obróciłam . 

-Co ? - Przede mną stał wysoki ciemny mężczyzna z tatuażami i bardzo dobrą posturą .

-Przecież wiesz o co mi chodzi . - podszedł do mnie bliżej , a wraz z nim dwóch innych gości . Którzy wyglądali podobnie jak on . Stałam tam w bez ruchu ze strachem w oczach . Byłam wystraszona więc nie mogłam racjonalnie myśleć . Jeden facet zaczął dotykać moich ramion , drugi ud , a trzeci piersi. Za czeli iść do przodu a w wyniku tego ja byłam wokół nich otoczona więc nie miałam innego wyjścia musiałam iść z nimi . Zostałam zapędzona w kozi róg . Nie miałam żadnej szansy na ucieczkę . Już wiedziałam jaki był scenariusz na koniec mojego dnia : 20-tka Zgwałcona w zaułku w dzielnicach Manhattanu . Pewnie tak będą wyglądać jutrzejsze nagłówki gazet . 

Dlaczego akurat ja muszę mieć takie pieprzone nieszczęście . Jak zawsze. Moje życie zawsze tak wyglądało najpierw było dobrze , a pod koniec wszystko znów się waliło i tak codziennie. Stałam w rogu jakiś starych kamienic w małym zaułku . Oni cwaniacko się uśmiechali . Facet który wcześniej ze mną "gadał" bo nie można było nazwać tego rozmowa a raczej zaczepkami , podszedł do mnie i zaczął gładzić moje włosy . Zabieraj te łapy ! - pomyślałam ale czy kiedykolwiek bym to powiedziała . Odpowiedź jest prosta : Nie. Skuliłam się lekko na jego dotyk . 

-Wiesz co? Jesteś tak cholernie seksowna . - urwał nachylając się mi do ucha - Będzie się ciebie miło pieprzyło. - Otworzyłam oczy w taki sposób że zaraz wypadły by mi z orbit . Madison koniec twojego życia . - głos w mojej głowie snuł już scenariusze . On nadal był nachylony nad moim uchem . Zapach piwa , wódki , dymu papierosowego i potu zmieszał się na nim co w wyniku dało odór nie z tej ziemi . Odsunął się ode mnie i zwrócił się do kolesi stojący za nim . 

-Pilnujcie terenu . Nikt nie może tu podejść . A jak podejdzie to użyjcie pięści . - faceci w czarnych kurtkach pokiwali głową . Obrócili się i stanęli z założonymi rękami jak ochroniarze jakieś gwiazdy . Facet , który wcześniej obok mnie stał potarł ręce i obrócił się w moją stronę . 

-To zaczynamy - I po mnie . Koniec mojego życia. Pamiętajcie o mnie . To były scenariusze które , przychodziły mi na myśl . Przesunęłam się po ścianie budynku w bok . I tak to nic nie dało , bo nie miałam drogi ucieczki . Boże daj mi teraz zdolność latania bym mogła odlecieć .Madison co ty pierdolisz ? Tak się nie stanie . Jak zawsze moje marzenia rozpierdalała moja głowa . Facet przybliżył się do mnie . Ratunku !! - krzyczałam w środku własnej mnie . 

-Obróć się ! - rozkazał mi . 

Miałam dwa wyjścia 1.zabić się sama , lub 2.zrobić mi to co kazał . Wybrałam to drugie . Wiedziałam , że źle robię , ale co wy byście zrobili na moim miejscu . Gościu zaczął całować moją szyje na co miała odruch wymiotny . Całując mnie dotykał mnie przy tym po udzie . Supermenie przybywaj ! - szkoda tylko że to nie jest bajka tylko realne życie . Nie wytrzymałam . Uderzyłam go z całej siły łokciem w brzuch i od razu tego pożałowałam . Bolało jak cholera. Miał tam tak samo twarde mięśnie jak w ramionach. On nawet nie drgnął , a ja wiłam się z bólu . Mój łokieć naprawdę bolał . Nie żartuje . Usłyszałam cichy śmiech .

-Krewka jesteś jak na taką chudziutką i bezbronna osóbkę . - przycisnął mnie bardziej do siebie , w taki sposób że poczułam jego wybrzuszenie w spodniach . Brawo dla Madison , największego głupka na świecie !! - pomyślałam w duchu . Po co mi to było ? Jak chyba kurwa normalnie nie myślę . Nie rozumiem siebie . Idiotka do kwadratu ! 

-Ups. Chciałam ci po prostu zapierdolić - teatralnie się uśmiechnęłam po czym znów wróciłam do poprzedniej mimiki twarzy . 

-Ohh . Trzeba było tego nie mówić - przełknęłam ślinę . Strzel sobie pistoletem będziesz miej cierpieć - pomyślałam. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 

Hej witajcie ! 

Dawno mnie nie było , ale nadrobię ten stracony czas ! Dzisiaj wstawiam wam 2 rozdział mojego opowiadania jeszcze w tym tygodniu wstawię 3 bo mam już napisany :) Proszę o komentarze pod spodem to dla mnie ważne :) . Pozdrawiam wszystkich :) 

Zapraszam do tumblra : 

 Tumblr 1.

Tumblr 2.

Drugie opowiadanie. :) 

 Zapraszam do komentowania :) Miłego dnia :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz